,
Stadion w Letnicy: emocje nie są warte tych 35 mln złSequentix...
Stadion w Letnicy: emocje nie są warte tych 35 mln zł
Słowo ptakiem wyleci, a wróci wołem - mam wrażenie, że to przysłowie dobrze oddaje udział Pawła Adamowicza w negocjowaniu umowy sprzedaży nazwy stadionu piłkarskiego w Gdańsku. Trójmiejskie media publikują wtorkowe oświadczenie rzecznika PGE, który zapewnia, że jego firma jest zainteresowana kupieniem praw do nazwy stadionu piłkarskiego w Gdańsku. Ale co to za nowość, skoro wiemy o tym co najmniej od 10 grudnia, kiedy oficjalnie ogłoszono, że PGE zaproponowała za prawa 35 mln zł? Problem w tym, że od tamtego czasu minęły ponad cztery miesiące, a umowy - która miała być podpisana na początku stycznia - wciąż nie ma. Oświadczenie rzecznika ma uspokoić trójmiejskie media, które głośno zastanawiają się, czy PGE nie chce wycofać się że stadionowego biznesu w Letnicy. Kontrakt miał dać firmie z Bełchatowa dobry PR na Pomorzu przed przejęciem gdańskiej Energi, do czego może ostatecznie nie dojść. Tamtego grudniowego dnia miejscy urzędnicy i pracownicy BIEG 2012 triumfowali: wylicytowana kwota była bowiem znacznie wyższa od oczekiwanej. Ogromny zastrzyk pieniędzy miał ułatwić funkcjonowanie stadionu w przyszłości. W największy triumfalizm popadł Paweł Adamowicz, który zamiast ograniczyć się do pochwalenia PGE za hojną ofertę, uznał za stosowne zganić jej konkurenta, Grupę Lotos, za skąpstwo. Bo czym innym jest nazwanie oferty gdańskiej spółki "rażąco niższą"? Takie przysłówki jak: "znacznie", "sporo", "o wiele", po prostu opisują różnicę, ale "rażąco" budzi skojarzenia wyłącznie negatywne. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tym jednym zdaniem prezydent Adamowicz upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Tyle, że obie łykowate i niezdatne do spożycia. Obraził Lotos i jego szefa Pawła Olechnowicza, z którym, jak wieść gminna (oraz najnowszy numer miesięcznika Forbes) niesie, wszystkie szczegóły kontraktu wynegocjował znacznie wcześniej. Gorycz publicznej nagany przełknął prezes Lotosu, ale niewykluczone (oby nie), że na gadulstwie prezydenta stracą także wszyscy gdańszczanie. No bo skoro PGE usłyszała, że jej konkurent zaoferował "rażąco mniej", to jaki ma interes w podtrzymywaniu swojej "spektakularnie wysokiej" oferty? Przecież może zaoferować sporo mniej. Jak sporo? Tak, by mimo wszystko pozostało nieco więcej, niż "rażąco mało" ze strony Lotosu. Forbes donosi, że gdańska spółka zaoferowała trzykrotnie mniej niż PGE. Zwłaszcza, że obrażony przez prezydenta konkurent - Paweł Olechnowicz jest dyplomatą i komentując tę sprawę ogranicza się do stwierdzenia, że "nie potraktowano go po partnersku" - nie wróci już do gry. Cały czas wierzę, że opóźnienie w podpisaniu porozumienia z PGE wynika tylko z tego, że - jak przekonują pracownicy BIEG 2012 i PGE - to pionierska na polskim rynku umowa i żadna ze stron nie chce popełnić błędu w kontrakcie wartym 35 mln zł. Tym bardziej jednak nie powinno być tu miejsca na emocje, które za sprawą prezydenta Gdańska, zupełnie niepotrzebnie się pojawiły. euro2012.trojmiasto.pl mysle ze emocje beda duze i są warte takich pieniędzy... |
Menu
|