, Niezawodny sposób na niszczenie w domu! ďťż

Niezawodny sposób na niszczenie w domu!

Sequentix...
Niezawodny sposób na niszczenie w domu!
  Słuchajcie!

Mieliśmy z Demonem straszne problemy. Ponieżej zamieszczam część listu jaki wysłałem do naszej znajomej tzw. bechawiorystki (bardzo nie lubie tego słowa) z nadzieją na pomoc:
"[...] Sukcesywnie dewastruje wszystko po koleji. Zaczął niewinnie od listew i ścian, teraz lista zniszczeń jest nieco dłuższa:
- listy przypodłogowe
- wyrwał metalowe narożniki ze ścian
- obrgyzł szafkę na buty
- potłukł kilka szklanek, solniczek zrzucając z blatu w kuchni
- zjadł leki (na szczęście tylko lecytyne - wydawało się że nie ma możliwości dosięgnąć)
- porysował pazurami lodówkę na która nagminnie skacze jak nas nie ma
- porysował i postrzępił parapet między kuchnią a dużym pokojem
- zjadl magnesy i notatki z lodówki (te z frontowej strony)
- pozrzucał i pozbijał antyramy w przedpokoju i zjadł zdjęcia
- potwiera szafę z przesuwnymi drzwiami i niszczy ubrania, buty itp
- notorycznie zapala swiatlo w kuchni

To nie koniec. Jako że Demon to mądry pies, wykazuje się nie lada kreatywnością. Całkiem niedawno odkręcił nam drugi raz GAZ (zapomnieliśmy wyjąć kurki). Smród był taki, że cudem się nie zatruł. Dziś z koleji zastałem otwartą lodówkę. Na szczęście stalo sie to chyba na krotko przed moim powrotem bo zjadl jedynie kostke zoltego sera i czesc swoich kosci ktore zostawiamy mu jak nas nie ma (swoja droga nic to nie daje). Zostawialismy tez włączone radio. Podobno ma symulowac obecnosc czowieka - nic z tego. Zamontowalismyw kuchni glosny sygnalizator dzwiekowy - nie pomaga. Nawet muzyka relaksacyjna (nie smiej sie) na niego nie dziala. Generalnie skonczyly nam sie pomysly. Straszenie go jak zaczynal buszowac myslac ze jest sam tez na nic sie nei zdalo.
Trudno mi zdefiniowac podloze problemu. Demona wychowujemy zgodnie z zaleceniami ksiazkowymi i przedszkolno-szkoleniowymi. Nie witamy sie z nim, nie zegnamy. Nie bijemy, nie krzyczymy. Nie jest psem zestresowanym - sama wiesz ze to raczej odwazny, wyluzowany pies.[...]
"

Później opisywałem jeszcze kilka innych kwestii, ale najważniejsze jest powyżej - ZNISZCZENIA! Miałem tego dość! Po napisaniu tego listu do znajomej, długo zastanawiałem się co zrobić i ... wpadłem na pewien pomysł jeszcze przed otrzymaniem odpowiedzi od treserki. Postanowiłem spróbować, jako że nie miałem nic do stracenia.

Zostawiłem włączonego notebooka z zainstalowanym i włączonym na nowym profilu SKYPE (ważne żeby był nowy a nie wasz 'codzienny' zeby nikt inny poza wami nie dzwonił). Pamiętajcie, żeby w ustawieniach programu włączyć opcję autoodbierania i wyciszyć dzwięki. Na kilku przedłużaczach USB (komputer stał daleko od kamery, a blisko wieży) podłączyłem kamere internetową z funkcją mikrofonu i zainstalowałem ją wysoko w miejscu, z którego widać możliwie największą powierzchnie po której porusza się pies (u nas przedpokój i kuchnia). Do komputera podpiąłem wieżę z ustawieniem głośności na dosyć wysoką skalę (nie za głośno, ale głośniej niż w przypadku zwykłego słuchania muzyki).

Co to wszystko daje? Siedząc w pracy, mogę swobodnie zadzwonić z komputera do Demona na SKYPE. i zobaczyć co robi. Jeśli go nie widzę, to go słyszę. W chwili, kiedy zobaczę, że coś się dzieje odsyłam psa na miejsce i ... ON TAM IDZIE! Tu jednak muszę zaznaczyć, że ustawienie głośności na niski poziom powodowało zainteresowanie psa, a nie oddalenie się na miejsce. Poza tym zamiast zostawiać radio które ma symulować naszą obecnośc, mogę po propstu się połączyć z Demonem i dać mu posłuchać moich służbowych rozmów (też się wtedy uspokaja, przestając broić)

Po 3-4 tygodniach doszliśmy do tego, że nie musimy zostawiać SKYPE i pies nic nie niszczy. Co prawda i tak włączam bo wolę mieć na niego oko mimo wszystko, ale zdarzyło się wiele razy, że zapomnieliśmy, albo nie mieliśmy czasu włączyć komputera a jak wracaliśmy wszystko było na swoim miejscu. Z Demona zrobił się nam Aniołek ;)

Przed świętami zagipsowałem dziury w ścianach i pomalowałem przedpokój :) Jeszcze nie kupiłem listew przypodłogowych, ale to kwesta czasu.

Aha i nie zniechęcajcie się tym, że może pies rozrabiać przez czas kiedy jest poza kontrolą - czas kiedy jedziecie z domu do pracy (u nas to jest 30 minut). Też to minie jak tylko pojawią się efekty kontroli :)

No i głośność! To ważne żeby komendy były głośne i wyraźne.

Mam nadzieję ze komus sie ten sposob przyda :)

Wiem, ze pewnie znajdzie sie jakis krytyk tej metody i filozof który rozłoży to na czynniki pierwsze. Fakt jest faktem - metoda działa. Ponadto szkoleniowcy z ktorymi mamy kontakt (a teraz jest juz ich kilku) uznali ze metoda jest godna sprawdzenia i polecania dalej w szkole w której uczą :)
Wy, osoby których psiaki rozrabiają, nie macie nic do stracenia.

Czekam na wasze opinie!

P.S. Nasza behawiorystka, kiedy już korzystałem z mojej metody poleciła mi podobą - 2 krótkofalówki. Różnica polegała na tym, że kiedy zostawimy w domu jedną a na drugiej usłyszymy, że coś dzieje się w domu, musimy natychmiast 'wpaść z impetem do domu' żeby zaskoczyć psa.

P.S.2 Zapomniałem nadmienić, że Demon nie zostaje w domu sam, a z kotem. Jak się okazało to kot Demona nakręcał najbardziej, a kiedy Demon nie mógł go dopaść (kot np przeskoczył bramkę której Demon nie może sforsować) to pies musiał sobie ulżyć na czymkolwiek innym wbijając w to zęby



  Na szczście nie mam juz problemu ze szcekaniem Karolka bo dokupiłam mu towarzyszkę, ale myślę że gdyby było inaczej spróbowała bym wykorzystać Twój pomysł. Może i sie niektórym nie spodoba, dla mnie najważniejsze jest to, że na psa działa. Gratuluje pomysłu i życzę szybkiego remontu :iloveusign: ;)

  o takim rozwiązaniu myślę od dawna... czy możesz podrzucić jakieś linki do dobrych kamer itede?

  Dobrym sposobem jest kupowanie psiakowi co 2-3 dni nowej zabawki, pies wtedy się nimi zajmuje zamiast domem, mój to uwielbia świńskie uszy i kości z wapniem, może 2-3 godz siedzieć i gryźć je. Osobiście sposoby znam od znajomych bo Cezar zostaje na 2-5 godz sam i zawsze jest grzeczny,śpi albo sie wyleguje na kanapie, ważne jest żeby zostawić psu włączone radio bądź telewizor wtedy pies czuje się pewnie.
Pozdrawiam



  Ja jeszcze nie przeczytałam postu pierwszego, ale polecam kennel klatkę, taką ogromną. Ja co prawda jakiś miesiąc temu przeżyłam szok, jak mi pies wyszedł z zamkniętej (!!!) klatki, ale teraz jest tak: klatkę rozstawiam w dużym pokoju, wyłączam grzejnik, odszczelniam okno, żeby było chłodno, włączam animal planet, pies ma w klatce miskę z wodą, gnata do jedzenia, suszony penisek, szmatki i inne zabawki, oczywiście materac, klatka jest pozamykana na 7 spustów, tzn szeklami i innymi metodami pozawiązywane wszystkie newralgiczne miejsca, styki i pies od tamtej pory spokojnie czeka na nasz powrót, oglądając sobie TV. Nieraz jak wracam, to Toro leży jak sfinks zapatrzony na telewizor ;-)

  bardzo fajne rozwiazanie :applause:ja to bym w zyciu na takie techniczne rozwiazanie wpadła:applause:

  zabawki na prawdziwego demolatora nie działaja ;)

Ja właśnie Kasiun nie jestem zadowolona z klatki.. bo na jaki czas to jest rozwiązanie? Na całe życie? Ja już bym chciała się jej pozbyć.
Decyzja podjęta, w lutym instalujemy sprzęt.. jak mi nie pozwolą w pracy zainstalować skypea to babcia Alencja będzie Croma przez parę dni pilnować :)

  Już przeczytałam i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem inwencji :applause: brawo, pomysł faktycznie godny polecenia! Ja nie sprawdzałam metody, więc nie mogę wziąć udziału w ankiecie.

  Zabawki nie działają. Nikt nie wymyślił jeszcze takiej zabawki której Demon nie zniszczy:banghead:

Do klatki nie mam przekonania. Mimo to kiedyś bardzo poważnie myślałem o klatce i pewnie bym kupił, gdyby nie pomysł ze SKYPEm :devil:

Jedyne co było w stanie zająć Demona to kości. Z resztą często jak wychodzimy to pies dostaje kość. Tylko że kość starcza mu na maks 2h, więc kontrola przez sieć i tak była sprawowana.

  Stankry - jestem pod wrażeniem :thumbsup: nie jestem taka całkiem niepomysłowa, ale SKYPE - rewelka:rotfl: Nie wiem gdzie pracujesz, ale czy twoi współpracownicy nie dziwili się kiedy w robocie pokrzykiwałeś do psa w domu???:laughing:

Jakiś czas temu (ok. 10 lat) przerabiałam klatkę dla mojej suńki wziętej ze schronu, która miała poważne problemy z zostawaniem w mieszkaniu, chociaż miała towarzystwo drugiej psicy. Proces ustawiania do pionu za pomocą klatki trwał ok. 6 m-cy i potwierdzam, że dobrze przeprowadzony daje rezultaty. Niemniej SKYPE jest duuużo fajniejszy:applause: tyle, że 10 lat temu nie miałam skype'a

  Cytat:
Napisane przez kago potwierdzam, że dobrze przeprowadzony daje rezultaty. Czy możesz opisać, jak wygląda 'szkolenie' za pomoca klatki? Bo nie bardzo rozumiem.

Wsadzasz psa do klatki jak wychodzisz. Nie ma zniszczeń.
Nie wsadzasz. Są zniszczenia.

Jaki jest wniosek?

Pies wsadzony do klatki nie ma jak niszczyć.
Pies poza klatką, może.

  W pokoju siedzę z jednym kolegą i jakoś dzielnie znosił moje dzwonienie do psa - za każdym razem się śmiał. Inny pracownicy jakoś normalnie do tego podeszli. Parę razy jak dzrzwi od naszego biura były otwarte to kilka osób się dziwiło co robie, ale wyopbraź to sobie:
siedzi facet przed komputerem ze słuchawkami na uszach, w pracy i mówi coś takiego: "Demon zostaw! Pięęęęknieee! Dobry piesek!! Na miejsce! Suuuuper!"

Trochę to musiało być śmieszne :)

Poza tym jak kilka razy nie miałem możliwoście obserwowania Demona bo trafiło się szkolenie czy wyjazd, to prosiłem rodziców, żeby od czasu do czasu przedzwonili do psa. Jeśli ma się kogoś zaufanego, komu można powierzyć podglądanie naszego pustego domu czy mieszkania to w zasadzie psiak jest pod nadzorem non stop :)

A pracuję w biurowcu więc przed komputerem jestem cały czas prawie.

  stankry - dla mnie tak czy siak pomysł bomba, chociaż sorry, ale uśmiałam sie do łez wyobrażając sobie jak pokrzykujesz do kompa. Moja wyobraźnia mnie kidyś wykończy.:lol6:
batmanka - mając inne wyjście pewnie wybrałabym je, bo wtedy też wydawało mi się to okrucieństwem. Niemniej miałam do wyboru albo doprowadzić psa do ładu, albo oddać z powrotem do schronu, a to nie mieściło mi się w głowie. Poradziła mi to dziewczyna, u której szkoliłam moją Lulę niedługo po wzięciu jej ze schronu, kiedy nic innego nie skutkowało.
Najpierw próbowaliśmy wybiegania na spacerze przed zostawieniem jej w domu. Potem było zostawianie smakołyków i zabaweczek - bez rezultatu.
W końcu kupiliśmy klatkę. Dużą żeby pies mógł w niej spokojnie stanąć, obrócić się i żeby zmieściła się micha z wodą i zabaweczki. Najpierw postawiliśmy klatkę w przedpokoju, ale tak żeby Lula wszystko co dzieje się w domu widziała. Włożyłam materacyk i wrzuciłam tam kilka smakołyków. Najpierw wchodziła zabierała żarcie i maszerowała sobie do pokoju. ale szybko się zorientowała, że tam może spokojnie zajadać i nie grozi jej , że nasza bokserka jej gwizdnie. I na tę część poświęciłam jakieś 2-3 dni. Potem wychodząc z domu wrzucałam do klatki smakołyk i mówiłam "zostań", zamykając klatkę. Po powrocie chwaliłam ją tak bardzo, że z radości siusiała pod siebie:dizzy:. Po kilku dniach najpierw było "zostań", a potem smakołyk do klatki. Po jakimś miesiącu Lula widząc, że się wybieram gdzieś bez niej sama maszerowała do klatki i czekała na żarełko. Później jeszcze jakiś czas wchodziła do klatki otwartej kiedy byliśmy w domu żeby sobie pospać.Zamykałam ją w tej klatce jakieś 2-3 miesiące, potem zaczęłam stopniowo zostawiać ją otwartą. Miała jeszcze kilka nawrotów ataków na chałupę 2-3 wtedy wracaliśmy na kilka dni do zamykania, ale zawsze łagodnie i z chwaleniem dobrych zachowań. Nigdy nie była za karę odsyłana do klatki.A jak już się okazało, że otwarte drzwiczki są stałym elementem, zaczęliśmy klatkę składać, a jedynie materacyk został na swoim miejscu. a na krótkie wyjścia zaczęliśmy powtarzając rytuał "zostań" rezygnować z klatki. A potem to już klatka sobie poszła do przechowalni:veryhappy:

Skorzystała z niej jeszcze później moja przyjacióła dla pary swoich terierków szkockich. Poszło szybciej bo nie było traumy poschronowej.

  Ale Ty mi nie musisz tego tak tłumaczyć :goodvibes: Przecież pisałam wyżej, że mój jeden pies także siedzi w klatce jak ja jestem w pracy.

Tylko, że ja nie widzę żadnych możliwości 'resocjalizacyjnych' klatką jeśli chodzi o dewastację domu.

Jeżeli zamykam psa na 7-8 godzin w klatce i przychodzę do domu to oczywiste jest, że nie jest nic zniszczone.
Natomiast jeśli psa w klatce nie zamknę- a jak wychodzę np. do Sklepu to nie zamykam- to mam w domu kipisz.

W jaki sposób więc, w takim przypadku uczę czegokolwiek psa?

Cromas to taki demolator, że wewnątrz klatki zjadł 2 posłania i leży teraz na gołych blachach. Na klatce u góry leży kocyk, to nie raz nie dwa jest powciągany zębami do środka i dyndają mu na suficie jak baldachim.
A jak na fotelu stojącym koło klatki nie daj boże wystaje jakaś pozostawiona część mojej garderoby to też jest wciągana do środka- raz mi się niestety nieupilnowało i zjadł mój biustonosz :lookaround:

Elmo zdemolował mi doszczętnie mieszkanie http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?t=5329 i wtedy mi do głowy nie przyszło, żeby psa do klatki zamykać. Uspokoił się.. tak gdzieś do 14 miesiąca..a może już nie było co niszczyć.. :fight:

  Cytat:
Napisane przez batmanka_ Ale Ty mi nie musisz tego tak tłumaczyć :goodvibes: Przecież pisałam wyżej, że mój jeden pies także siedzi w klatce jak ja jestem w pracy.

Tylko, że ja nie widzę żadnych możliwości 'resocjalizacyjnych' klatką jeśli chodzi o dewastację domu.

Jeżeli zamykam psa na 7-8 godzin w klatce i przychodzę do domu to oczywiste jest, że nie jest nic zniszczone.
Natomiast jeśli psa w klatce nie zamknę- a jak wychodzę np. do Sklepu to nie zamykam- to mam w domu kipisz.

W jaki sposób więc, w takim przypadku uczę czegokolwiek psa?

Cromas to taki demolator, że wewnątrz klatki zjadł 2 posłania i leży teraz na gołych blachach. Na klatce u góry leży kocyk, to nie raz nie dwa jest powciągany zębami do środka i dyndają mu na suficie jak baldachim.
A jak na fotelu stojącym koło klatki nie daj boże wystaje jakaś pozostawiona część mojej garderoby to też jest wciągana do środka- raz mi się niestety nieupilnowało i zjadł mój biustonosz :lookaround:

Elmo zdemolował mi doszczętnie mieszkanie http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?t=5329 i wtedy mi do głowy nie przyszło, żeby psa do klatki zamykać. Uspokoił się.. tak gdzieś do 14 miesiąca..a może już nie było co niszczyć.. :fight:
Bo to jest trochę tak jak niektórzy kupują kaganiec żeby pies nie zbieral pokarmu z ziemi na spacerach. Problem pozostaje. Takie zapobieganie jest bezcelowe wg mnie. Przy pierwszej nadarzającej się okazji może być różnie. I to był jednen z powodów, przez które miałem obawy co do racjonalnego wykorzystania klatki.

  Cytat:
Napisane przez stankry Bo to jest trochę tak jak niektórzy kupują kaganiec żeby pies nie zbieral pokarmu z ziemi na spacerach. Problem pozostaje. Takie zapobieganie jest bezcelowe wg mnie. Przy pierwszej nadarzającej się okazji może być różnie. I to był jednen z powodów, przez które miałem obawy co do racjonalnego wykorzystania klatki. DOKŁADNIE o to mi chodzi, ująłeś to idealnie :thumbsup:

  Wiesz co myślę, że może jest to kwestia samego sposobu przeprowadzenia stosowania klatki... może też sporo zależy od tego jakie jest podłoże demolowania chałupy. W przypadku mojej suki ewidentnie to była kwestia lękowa. Ona się po prostu bała zostawać sama, a może z Twoim psem jest to raczej sprawa niespożytej energii i wtedy rezultaty są gorsze, chociaż napisałam, że szkoty mojej przyjacióły znakomicie się spionowały, a u nich na pewno nie była to kwestia lęku, a nudy i wzajemnego nakręcania się. I rzeczywiście żarły co popadło. Teraz mają 12 m-cy i jest OK.

Lulka zostawała w klatce najpierw na kilka godzin dopiero potem na 7-8, ale mogłam sobie na to pozwolić, bo taką wtedy miałam pracę. Poza tym ona była łatwa do szkolenia taka metodą, bo kocha jeść, jest wiecznie głodna, więc klatka kojarzyła jej się z ogromna przyjemnością, więc jeśli Twój jest żarłokiem, to może kong napchany żarciem zająłby go na dłużej, a po żarełku się śpi?

  Cytat:
Napisane przez kago Wiesz co myślę, że może jest to kwestia samego sposobu przeprowadzenia stosowania klatki... może też sporo zależy od tego jakie jest podłoże demolowania chałupy. W przypadku mojej suki ewidentnie to była kwestia lękowa. Ona się po prostu bała zostawać sama, Sytuacja lękowa to tak :thumbsup:
Noo ale wydawało mi się, że tamat stankry już sam w sobie zawęża problem do demolatorów z zamiłowania, dlatego zanegowałam Twoją wypowiedź z klatką jako rozwiązanie.

Cytat:
a może z Twoim psem jest to raczej sprawa niespożytej energii i tak i nie.. energia tez owszem..ale raczej nie umiejętność poradzenia sobie po prostu z brakiem właściciela.. ( warto przeczytać "Pies, który kochał zbyt mocno"), czasem też spadku tendencji po rodzicach odziedziczonych..

Cytat:
więc jeśli Twój jest żarłokiem, to może kong napchany żarciem zająłby go na dłużej, a po żarełku się śpi? raz, że żadne jedzenie nie zajmie psa na 8 godzin.. a jeszcze nie urodził się taki, co by Croma zmęczył :laughing: a dwa - mam dwa samce i zostawienie kości czy żarcia na wierzchu może skończyć się zadymą, na którą sobie pozwolić nie mogę :genie:

  Stanky pomysł rewelacyjny i grunt, że skuteczny !!!!!
Niezły z niego szkodnik był

  Ja powiem tak - jasne, że klatka sama w sobie nie rozwiązuje problemu niszczenia, zgoda. Tyle, że u mnie akurat motywów zamykania psa w klatce jest kilka. Toro jak parę razy wydostał się z klatki, to jak wróciłyśmy, leżał pod drzwiami, czekał i właściwie nic a ni nie zniszczył, no może tylko trochę udziabał taką siatkę silikonową pod chodnikiem przy drzwiach. Czekał i się nudził, to jadł tę siatkę. A był tak luzem minumum 2 godziny, wię wierzę, że jakby miał zapędy demolatorskie, już by coś zdemolował. To mi daje wiarę, że zamykanie w klatce nie potrwa zbyt długo.
Drugim motywem jest to, że ja mam kota w domu i chłopaki czasem jeden drugiego nakręci, pogoni, więc trudno mi sobie póki co wyobrazić ich obu latających luzem pod moją nieobecność...
A trzy, to to, że jednak obawiam się zniszczeń pod moją nieobecność dłuższą, niż te 2h. Mam jak każdy kable, kontakty, kwiaty i trochę sporo szklanych wykończeń mebli, witrynek, więc nie daj losie jakieś potrącenie takiego mebla i bałabym się, że pies sobie zrobi krzywdę, tym bardziej jak by wpadł na coś bawiąc się z kotem. Mam to samo z wyobraźnią - zbyt bujna ;-)

  WŁAŚNIE!
Zapomniałem napisać!!!!

Tez mamy kota :)

  Czyli w Twoim Kasiun przypadku to prewencja, ale w przypadku szkotów, o których pisałam sytuacja była podobna do sytuacji Stankry, bo szkoty demolowały, zjadały drewniane nogi od krzeseł, kwiaty, łaziły po stołach:mind-blowing: ich inwencja twórcza była na prawdę duża. No światła zapalić nie dały rady...
Zastanawiam się czy w przypadku skypa nie będzie zagrożenia, że jak pies nie będzie czuł oka wielkiego brata na sobie, dostanie amoku np. wyjazd i pomieszkiwanie gdzieś gdzie nie ma kompa. W tym wszystkim w zasadzie chodzi o utrwalenie nawyku, a raczej odwyku...

  Demon notorycznie zapalał światło :)

Kiedyś nawet zadzwonił do mnie ojciec i mówi:
- Słuchaj pies dziwnie się zachowuje
- Jak to?!?!
- Jakby chciał zapalić światło w kuchni ... .

Oczywiście kazał psu iść na miejsce, a że mamy podobny głos to Demcio pewnie myślał, że to ja :)

  Fajny gość ten Twój Demcio :devil: i imię takie adekwatne. Fajnie, że reaguje na Twój głos, a co z innymi domownikami? no, poza ojcem, z którym głosy - jak piszesz macie podobne?

  Kasiun, ale czemu Wy tak wszyscy tłumaczycie się tak z tej klatki? :melodramatic:
Przecież nikt tu Nas nie ocenia.

Chodzi o to, że w takich przypadkach jak stankry czy ja klatka nie jest wychowawcza wcale i nie eliminuje problemu tylko go maskuje.

Stąd pomysł stakry z kamerami i moje nastawienie- że wiem, że ta klatka to tylko rozwiązanie na krótką metę, nooo chyba, że zamknę tam psa na całe życie- co kompletnie mnie nie interesuje.

  Stankry, pomysł genialny :applause::applause::applause:!!!

U mnie akurat klatka jest niezbędna jako "dekoracja", bo to Sigmy miejsce i tam właśnie jest zamykana od zawsze jak wychodzę z domu. W nocy śpi w otwartej klatce. Sigma nigdy nic nie zniszczyła, bo nie miała takiej okazji. Labek nigdy nic nie niszczył pod naszą nawet długą nieobecność (z wyłączeniem okresu młodzieńczego :dizzy:), za to lubi na siebie zwracać uwagę jak jesteśmy w domu i wtedy coś tam ukradnie :tlocznotu:. Jak wychodzimy to wskakuje na skórzaną kanapę i kopie sobie, szykując legowisko i drapiąc skórę oczywiście :wolf:. Natomiast Prima jest nieobliczalna. Niby to spokojny pies, zostaje sama bez problemu i nie niszczy. Zazwyczaj śpi i nawet z miejsca się nie podniesie, ale tak średnio raz na rok odbija jej totalnie :banghead:. Wtedy niszczy za całe 12 miesięcy :misspeak:. Zaliczyła już - z tego co pamiętam - ekskluzywne buty, 2 piloty od tv, płyty dvd, grę komputerową, szafkę od telewizora, słownik i kilka drobiazgów typu szczotka do włosów, kredki, gazety itp. Nigdy niestety nie wiem, kiedy TEN dzień nastąpi, więc muszę być zawsze czujna, czas samotności też nie ma znaczenia, bo ostatni wyskok był podczas moich półtoragodzinnych zakupów.

Prima niestety nie jest przyzwyczajona do żadnego zamykania i w jej przypadku klatka, inny pokój - to jest niewykonalne. Jedyny sposób, żeby jej ograniczyć wolność w domu to stworzenie stref, w których może się poruszać (parter domu mam otwarty, na góre psy nie wchodzą), ma sporą powierzchnię do dyspozycji, a jednocześnie np. do salonu nie może wchodzić (bo tam kanapy, tv, piloty itp). Kupiłam takie specjalne krążki w zestawie z obrożami elektrycznymi, na krążku ustawia się zakres działania, jak pies zbliża się do krążka (strefy), najpierw słyszy sygnał dźwiękowy, cichy, potem głośniejszy, jednocześnie dostaje impuls - najpierw delikatny, a wraz ze zbliżaniem się do krążka mocniejszy. Moje psy (poza Sigmą, bo ona "nie używa") błyskawicznie się nauczyły, że jak "zapipa" to w tył zwrot i nie wolno wchodzić. Dzięki temu oduczyły się wylegiwania na kanapach jak nas nie ma (bo jak jesteśmy to nie wchodzą), nie wchodzą do części z tv, nie skaczą na drzwi tarasowe jak ktoś obcy np. chodzi po terenie. Krązki mogę ustawiać w dowolnych miejscach, w zalezności od potrzeb. Swego czasu idealnie zdały egzamin pod choinką, bo Prima w młodości miała zapędy degustowania lampek, bombek i łańcuchów :fight:. Oczywiście obroże zakładam im tylko na czas aktywności krążków, nie chodzą w nich jak nie ma potrzeby.

  Chyba nikt się z niczego nie tłumaczy, a raczej nastąpiła wymiana doświadczeń, nie o to przy okazji pochwalenia inwencji twórczej Stankry chodziło?
Batmanka Ale skoro jeden z Twoich psów do 14 m-ca korzystał z klatki, a teraz już jej nie potrzebuje, natomiast demoluje drugi, który jest chyba sporo młodszy, czyli ma jeszcze czas na nauczenie się porządnego zachowania pod Twoją nieobecność w domu, to nie rozumiem dlaczego twierdzisz, że klatka jest nie skuteczna? Przecież na starszym psie się sprawdziła.
W dalszym ciągu uważam, że pomysł ze skypem jest fajny - tak w kwestii formalnej.

  Kago ja Cię przepraszam bardzo- ale czy Ty mnie czytasz dokładnie? :awesome:

Cytat:
Elmo zdemolował mi doszczętnie mieszkanie http://www.forum.molosy.pl/showthread.php?t=5329 i wtedy mi do głowy nie przyszło, żeby psa do klatki zamykać. Elmo nie spędził nigdy ani minuty w klatce bo klatka wtedy to była dla mnie barbarzyństwo.
Czekałam az zmądrzeje i przestanie obracać mój dom w ruinę.
Teraz mieszkam gdzie indziej, to nie moje mieszkanie, to nie moje meble, nie mogę sobie na 'taki luksus' pozwolić- sytuacja mnie do klatki zmusiła.
Ale nie jestem z niej zadowolona bo wiem, że to nie jest żaden rozwiązanie.

  widać rzeczywiście nie dość dokładnie przeczytałam to "nie" - biję się w pierś, ale odrejestrowałam, że z niej korzystasz:scratchchin:

  :laughing: spoko :hi5:

  no to mam nadzieję batmanka, że po zainstalowaniu systemu stankry'ego - chyba powinien go opatentować pod taka nazwą, jeśli się sprawdzi:giggle1: zrobisz krótką rozprawkę na temat wyższości metody multimedialnej nad barbarzyńską:idea-big: będziesz miała znakomite porównanie, zwłaszcza, że na wątku zrobiło się "dla każdego coś miłego wg. potrzeb" i kilka zupełnie różnych metod się pojawiło. Jest z czego wybierać.
A obroże elektryczne tez raczej źle mi się kojarzyły, chociaż juz sporo przeczytałam na temat ich rozsądnego stosowania.
Trzeba przyznać, że system Stankry'ego wzbudził najwięcej pozytywnych emocji jak dotychczas - może to będzie rewolucja w szkoleniu psiatów:canines:?

  :explain1:

  Cytat:
Napisane przez stankry :explain1: Stankry chyba się nie wkurzyłeś za wyużycie Twojego wątku? Czy ten facecik :explain1:to deklaracja, że służysz "know how"?

  No jasne że się pochwalę :veryhappy: bo jak się już obkupię w cały ten sprzęcior i nie za działa, to będe składała oficjalną reklamację :laughing:

  Cytat:
Napisane przez kago Stankry chyba się nie wkurzyłeś za wyużycie Twojego wątku? Czy ten facecik :explain1:to deklaracja, że służysz "know how"? Usmiałem się ze stwierdzenia o opatentowaniu i rewolucji. To miłe :)

Oby ta metoda się komuś przydała. A sprzęt? Koszt kamery to kwota od kilkunastu złotych. Fakt, że lepiej chyba kupić coś lepszego - lepsza czulość i odświeżanie na pewno będą po Waszej stronie :)

Komputer każde ma w domu i głośniki myślę, że też. Ja podłączałem komputer pod wieżę, bo moc głośników w notebooku jest słaba, a poza głośnikiami od wieży nie posiadam żadnych innych.

  nakręciłbyś stankry tego swojego ancymonka jak gasi to światło :dizzy: to też musi być niezła akcja.

batmanka poważnie czekam na wyniki prac nad wdrożeniem

  Ja będe musiala kombinować z głośnikami pod usb bo też mam laptopa a wieży brak ;) mam nadzieje, że straczy :lookaround:

Kamerka z widokiem na korytarz i pokój.

W lutym się zabiorę za kompletowanie sprzętu bo teraz jestem spłukana. i 2-3 tydzień lutego powinno coś się zacząć dziać. A hodowca Croma zgodził się pomóc podglądać.

  Cytat:
Napisane przez kago A obroże elektryczne tez raczej źle mi się kojarzyły, chociaż juz sporo przeczytałam na temat ich rozsądnego stosowania. Ja też jestem zdania, że OE nie są lekiem na całe zło, ale żaden pies nie jest głupi, jak jest mu niefajnie, to błyskawicznie skojarzy i będzie unikał impulsu. Czy wyobrażasz sobie psa leżącego się na kanapie, pod którą stoi aktywny krążek? :mind-blowing: Pies będzie omijał kanapę, a że u mnie "parcie na skórę" jest tylko pod naszą nieobecność - jak jesteśmy w domu nie omijają kanapy szerokim łukiem.

Batmanka - czekam na relację ;-)

  No to z tego co czytam to nasz chłopak to aniołek - zostaje codziennie sam i jedyne co niszczy to jest wycieraczka (już spisana na straty) - już nawet papci z przedpokoju sobie nie zabiera do wyrka.
Czasem tylko ma akcje na szczekanie - ale to jak się obudzi i skojarzy, że jest już późno a on wciąż sam (to z relacji sąsiadki) - nie zawsze uda się o tej samej porze wyjść z pracy.
Ale on jest wybitnie spokojny nawet własnego pluszaka żółwika nie zniszczył.
A ostatnio jak miałam urlop -to leżał u siebie i tylko tak patrzył spod łba kiedy wkońcu wyjdę i nie będę mu przeszkadzać.
Mam nadzieję, że mu z czasem się nie zmieni.
Natomiast wyczuwa kiedy jest weekend no i wtedy nie chce żebyśmy wychodzili bez niego - jest przy drzwiach przed nami :)

ps. Ramzes zostaje od pierwszego dnia pobytu u nas sam - bo niestety nie mieliśmy wyboru.

acha i coby nie było - nie jest zwierzakiem bez wad - bo takowe posiada jak zresztą każdy

  Stankry, opatentuj tą metodę, bo masz szansę się dorobić :applause:, dla mnie to promyk nadziei, bo powoli do domu boję się wracać:hot:. Miałam wiele psów ale Kendi bije wszelkie rekordy. Wpada w szał niszczycielski zaraz po moim wyjściu albo po ok 3 godzinach ( wiem, bo jak czasem się wrócę to już jest w trakcie albo sąsiadka mi donosi kiedy zaczyna być głośno)TV włączone, Roma - święta, sama tego znieść nie może i idzie do łazienki, bo tam ją zastaję z miną- ja nie mam z tym nic wspólnego ( zresztą z nią, nie było żadnych problemów) a kot dzielnie broni mojej wersalki - jedynej która się nienadżarta przez jego zasiedzenie ostała:melodramatic:. A co w tym wszystkim najdziwniejsze, że w czasie pobytów w hotelach i na obcych miejscach absolutnie nic nie rozrabia po prostu aniołek:shoked

  Cytat:
Napisane przez sylwia125 No to z tego co czytam to nasz chłopak to aniołek - zostaje codziennie sam i jedyne co niszczy to jest wycieraczka (już spisana na straty) - już nawet papci z przedpokoju sobie nie zabiera do wyrka.
Czasem tylko ma akcje na szczekanie - ale to jak się obudzi i skojarzy, że jest już późno a on wciąż sam (to z relacji sąsiadki) - nie zawsze uda się o tej samej porze wyjść z pracy.
Ale on jest wybitnie spokojny nawet własnego pluszaka żółwika nie zniszczył.
A ostatnio jak miałam urlop -to leżał u siebie i tylko tak patrzył spod łba kiedy wkońcu wyjdę i nie będę mu przeszkadzać.
Mam nadzieję, że mu z czasem się nie zmieni.
Oby tak zostało, ale muszę Ci powiedzieć, że Demon, chociaż do pewnego czasu był złotym psem, zaczął niszczyć już po wymianie zębów. W zasadzie z niczym nie byliśmy w stanie skojarzyć dlaczego tak się dzieje. Zęby wyrosły, zostawał sam od początku. Jedyne co to hormony zaczęły mu buzować ... . Mniej więcej w tym samym okresie co wziął się za niszczenie, zaczął się interesować sukami ... . Z resztą z niego straszny "babiarz" się robi - też z tym walczymy :)

  Elmo tak samo. Zaczął niszczyć jakoś na 5..czy 6 miesiąc kiedy to już chcieliśmy szampana otwierać, że mamy takiego grzecznego psa :duh: ale Cromas demolator to umiejętności nieszczycielskie nabywał wraz z umiejętnościami chodzenia :hot:

  Cytat:
Napisane przez batmanka_ Zaczął niszczyć jakoś na 5..czy 6 miesiąc kiedy to już chcieliśmy szampana otwierać, że mamy takiego grzecznego psa :duh: :lol6::lol6::lol6::lol6::lol6::lol6::lol6::lol6::lol6:

My tak samo.

  No to mnie pocieszyliście :) - ale mam nadzieję taką cichą, że Ramzes pod tym względem się nie zmieni (dobra nie będę go już głośno chwalić -bo jeszcze usłyszy - ups - przeczyta :rotfl:)

  Przepraszam, że nie w temacie, ale po obejrzeniu filmiku z linku pod postami stankrego lekko krew mnie zalała. A jestem bardzo spokojnym człowiekiem. Co to niby ma być!!!??? Znęcanie się nad kotem, którego przerażenie objawiające się agresywnym zachowaniem powoduje u kogoś wybuchy śmiechu... stawianie psa w niezręcznej sytuacji gdyż właściciel pobudza go do działania - jakiego? Przecież kot go odpędza, to co, on ma podstawiać nos pod dalsze drapanie? czy go zaatakować ? Nie chcę używać mocniejszych słów, ale proponuję zweryfikowanie stosunku do swoich zwierzaków. Nie dziw się że potem "kot go nakręca"...

  Cytat:
Napisane przez mmiodek Przepraszam, że nie w temacie, ale po obejrzeniu filmiku z linku pod postami stankrego lekko krew mnie zalała. A jestem bardzo spokojnym człowiekiem. Co to niby ma być!!!??? Znęcanie się nad kotem, którego przerażenie objawiające się agresywnym zachowaniem powoduje u kogoś wybuchy śmiechu... stawianie psa w niezręcznej sytuacji gdyż właściciel pobudza go do działania - jakiego? Przecież kot go odpędza, to co, on ma podstawiać nos pod dalsze drapanie? czy go zaatakować ? Nie chcę używać mocniejszych słów, ale proponuję zweryfikowanie stosunku do swoich zwierzaków. Nie dziw się że potem "kot go nakręca"... A mnie krew zalewa jak ktoś wyciąga wnioski nie znając sprawy. Pies z kotem choć nie przytulaja się na codzień, lubią się zaczepiać i to bynajmniej wcale nie w złości. kot zaczepia psa, pies kota. Mikołaj - bo tak ma na imię kot - zawsze jak przynosimy coś nowego do domu w czym może się schować, próbuje sobie to coś przywłaszczyć odganiając wszystkich wkoło.

Z resztą co ja Ci będę tłumaczył. Po Twoim poście mam wrażenie, że nie warto wdawać się w dyskusję.

Na przyszłość nie przepraszaj, że nie w temacie, tylko po prostu pisz na temat.

P.S. Swoją drogą dzięki za przypomnienie o podpisie. Na YT wrzucam czasem coś co niekoniecznie nadaje się do publikacji na forum CC, z uwagi na brak związku z tematyką psów. Dla zainteresowanych filmem, który opisuje mmiodek mogę przesłać link na mail.

  ciesze sie,ze udalo Wam sie zapanowac nad rewolucjami w wykonaniu Demona :goodvibes: po Waszych opowiesciach podczas spaceru sama nie bylam w stanie wyobrazic sobie,ze pies potrafi takie rzeczy zrobic a jednak.. :P my na szczescie mamy minimalne szkody w porownaniu do Was :fight: a metode jak najbardziej opatentuj skoro jest skuteczna :P pozdrawiam i do zobaczenia mam nadzieje niebawem :bluedog:

  O rany Julek!!! Zszokowaliście mnie! Moja ma obecnie 4,5 miesiąca i jak na razie jest bardzo grzeczna a za około miesiąc czeka mnie demolka! :laughing:
Obym nie wykrakał :laughing:

  Cytat:
Napisane przez kitos O rany Julek!!! Zszokowaliście mnie! Moja ma obecnie 4,5 miesiąca i jak na razie jest bardzo grzeczna a za około miesiąc czeka mnie demolka! :laughing:
Obym nie wykrakał :laughing:
To się szykuj :D
Demon zaczął około 6-7 zmiesiąca:banghead: Najczęściej w tym okresie dzieją się różne demolkowe cuda:wave:

  Jestem ZA:applause:
Pies nie czuje się samotny - to plus.
Na dodatek cały czas jest pod kontrolą.
No i współpracownicy mają trochę zabawy:rotfl:
Mój już przestał zjadać wszystko, bo zaczęłam go po protu zostawiać wyłącznie na dworze. Ale gdy jestem w domu potrafi w chwili mojej nieuwagi sięgnąć po moje okulary, długopis lub komórkę (ma przeszło 2 lata i nie wyrósł z tego). Oceniam pomysł na szóstkę!

  Witam! jestem tu nowa ale widze ze duuuzo doswiadczonych tu jest. Chce was prosic o pomoc po przeczytaniu waszych pomyslow zalamalam rece gdyz mam w domku od soboty 5 miesieczna Lunke biala bokserke wzielam ja od ludzi ktorzy jej juz nie chcieli ja oddac bo podobno syn mial alergie choc jak przyjechalam synka nie bylo piesek ma zapalenie ucha i okropnie cuchnol wiec podejrzewam ze zle ja karmili.Dzis wyszlam na 15min do sasiadki i lunka pierwszy raz zostala sama jak wrucilam przezylam szok moj kwiatek wraz z kwietnikiem byl kompletnie zniszczony. Nie pracuje wiec pomysl ze skeyp nie wchodzi w rachube klatka odpada bo mam za male mieszkamy w m-3 w jednym pokoju syn i corka w drugim my i piesek.Pomozcie moze sa jakies inne sposoby zeby Lunka nie demolowala mieszkania. i teraz juz wiem dlaczego sie chcieli jej pozbyc z tego co wiem obydwoje pracowali wiec najlepiej sie pozbyc problemu:duh: ja jej nie oddam bo jest kochana sliczna i jest szczeniakiem wiec wierze ze da sie cos z tym zrobic...PROSZE O RADY jestescie doswiadczeni wiec mysle ze mi pomozecieDZIEKUJE

  Cytat:
Napisane przez Sylwia & Lun Witam! jestem tu nowa ale widze ze duuuzo doswiadczonych tu jest. Chce was prosic o pomoc po przeczytaniu waszych pomyslow zalamalam rece gdyz mam w domku od soboty 5 miesieczna Lunke biala bokserke wzielam ja od ludzi ktorzy jej juz nie chcieli ja oddac bo podobno syn mial alergie choc jak przyjechalam synka nie bylo piesek ma zapalenie ucha i okropnie cuchnol wiec podejrzewam ze zle ja karmili.Dzis wyszlam na 15min do sasiadki i lunka pierwszy raz zostala sama jak wrucilam przezylam szok moj kwiatek wraz z kwietnikiem byl kompletnie zniszczony. Nie pracuje wiec pomysl ze skeyp nie wchodzi w rachube klatka odpada bo mam za male mieszkamy w m-3 w jednym pokoju syn i corka w drugim my i piesek.Pomozcie moze sa jakies inne sposoby zeby Lunka nie demolowala mieszkania. i teraz juz wiem dlaczego sie chcieli jej pozbyc z tego co wiem obydwoje pracowali wiec najlepiej sie pozbyc problemu:duh: ja jej nie oddam bo jest kochana sliczna i jest szczeniakiem wiec wierze ze da sie cos z tym zrobic...PROSZE O RADY jestescie doswiadczeni wiec mysle ze mi pomozecieDZIEKUJE pierwsze i chyba najprostrze czego mozesz sprobowac, to jakas kostka, ktora moze sie zajac jak jest sama. Pies jest dosc mlody, wiec kup jej dosc spora, aby sobie nie polknela calej jak bedzie sama. Moj Pacco nie raz probowal za jednym razem polknac mala kosc, wiec kupuje mu dosc spore.
Ja swoim psom zawsze zostawiam cos, czym moga sie zajac, dzieki temu nie mam demolki w domu, ale wiem, ze to nie na wszytskie psy dziala:dizzy:zawsze mozesz sprobowac:wave:

  pierwszy raz mam pieska w domu wiec potrzebuje madrych rad i wlasnie za ta dziekuje jeszcze takie pytanko jakie najlepiej kosci ???czy te z zooolo tez sa dobre tak do gryzienia czy raczej przekupic pania w masarni??

  slyszalam o swinskich uszach to tez dobre???

  Jesli pies nie ma po kosciach rozwolnienia lub zaparc, mozesz dawac takie z miesnego np. wolowe, wieprzowe lub cielece, ale aby byly spore, gdyz jak pisalam pies moze sie nimi zadlawic, jesli sa zbyt male. Mozesz kupic rowniez kosci z prasowanych sciegien lub jakies tam inne w zoologicznym.
Te z miesnego moga miec jakas chrzastke lub miesko. Sparz je dla bezpieczenstwa wrzatkiem.
Jesli chodzi o uszy, to moj pieso zakopal raz swoje w ogrodku i gdy je odkopal, zauwarzylam to i zaczelam isc w jego kierunku, aby mu je zabrac, gdyz bylo cale w piachu, on w tym momencie polknal cale:duh:. Uszka wiec lepiej dawaj pod Twoja obecnosc poki pies jest maly.
Takie jest moje zdanie, ale co do kosci, to wiem, ze zdania sa podzielone, wiec sobie lepiej poczytaj na innych watkach w zywieniu CC

  W sklepach zoologicznych są świetne kości prasowane, w róznych wymiarach. Wędzone uszy też ok. Są też zabawki "konga" do napełniania jedzeniem. Piesek ma się czym zająć. Ale musisz go przyzwyczajać powoli do samotości: 5 minut, 15, 30. Niech zrozumie, że go nie opuściłaś.

  co do kości wieprzowych i wieprzowi to z tego co ja wiem to nie jest odpowiednie mięso dla psów ale jak wiadomo każdy ma inne zdanie na ten temat :):) a ta w ogóle to ja bym dawała sporadycznie psu kości (takie duże) żadne małe nie wchodzą w grę.

  Cytat:
Napisane przez Sylwia & Lun pierwszy raz mam pieska w domu wiec potrzebuje madrych rad i wlasnie za ta dziekuje jeszcze takie pytanko jakie najlepiej kosci ???czy te z zooolo tez sa dobre tak do gryzienia czy raczej przekupic pania w masarni?? Psa wybiegać! Wybiegać i jeszcze raz wybiegać! Moim zdaniem to podstawa. Dopiero jeśli pies jest zmeczony możesz pomyśleć o kościach, skype czy zabawkach, bo w innym wypadku i tak rozniesie wszystko wkoło po tym, jak skończy sie kość czy znudzi zabawka.
Osobiście w pewnym okresie wstawałem godzinę wcześniej (normalnie wstaję o 5.30) i wychodziłem na intensywny spacer. W połączeniu z innymi 'zapobiegaczami' efekty były niezłe :)
Co do kości to najlepsze są cielęce. Nie są drogie, wiec nie zbankrutujesz :) Najlepsze oczywiście są te z głowami - tymi chrząstkowymi zakończeniami. No i warto pamiętać, że śmierdząca kość czy mięso jest lepsze dla psa niż świeże. Osobiście pozwalam kościom 'dojrzeć' na balkonie :)

POWODZENIA!

  DZIEKUJE!!!!ludziska to bardzo duzo dla nas:applause:gratuluje doswiadczenia i trzymajcie kciuki od jutra zaczynam trening...a chcialam jeszcze zapytac o watrobke slyszalam ze jest bardzo dobra dla psiakow co sadzicie i w jakich ilosciach sie ja podaje przypominam Lunka ma 5 miesiecy

  Wąrtroba? eeeeeeeeeeeeeee:mind-blowing:

  Sylwia & Lun moze ja jezszce tylko dodam, ze warto nie robic zamieszania przy wychodzeniu lub wracaniu do domu. Nie zegnaj oraz nie witaj sie wylewnie z pieskiem...zwylke "czesc" powinno starczyc.
Wazne byloby tez wiedziec czy piesek podgryza Ci mieszkanko z nudow czy tez moze raczej z frustracji i tesknoty...:scratchchin:, poniewaz oba przypadki powinno sie traktowac w rozne sposoby.